Dorian - 2014-02-04 21:00:30

Gospoda pod Kuternogą, bo tak nazywa się jedyna w dzielnicy portowej tawerna, jest znana każdemu obywatelowi miasta. Jednakże zaglądają doń jedynie szumowiny z portu. Trudniej dostać tam piwo aniżeli uniknąć bójki. Jako jedno z niewielu zabudowań nie doznało większych uszkodzeń na skutek wojny. Znaczącą zmianą, która dotknęła gospody było przejęcie przez nowego właściciela. Następcą Kardifa zotał Hered - jego siostrzeniec. Szczęśliwy z posiadania dość dochodowej pijalni Hered jest dość szanowanym jak na standardy dzielnicy portowej człowiekiem. W prowadzeniu działalności pomaga mu jego ukochana żona Dena. W obawie o bezpieczeństwo swojej żony Hered przydzielił jej kuchnię, gdyż było to najrozsądniejsze dla nich obojga. Ceny ustanowione są adekwatnie do majętności mieszkańców portu. "Kuternoga" bywa także miejscem spotkań najgorszych oprychów Khorinis. Nie ma żadnego problemu w wynajęciu człowieka od "czarnej roboty". Wszystko zależy od pojemności sakiewki. Niestety trudno tu o jakąkolwiek przyjaźń. To nie jest miejsce dla byle chłystka. Ponadto gospoda oferuje szeroki wachlarz trunków oraz podstawowe dania.

Wystrój nie został zbytnio zmieniony od czasu działalności Kardifa. Sześć obszernych, drewnianych ław ustawionych w sposób losowy, wręcz niedbały zapewnia dostateczną ilość miejsc siedzących. Ponadto lokal jest na tyle pojemny, iż nie trzeba się martwić jakimkolwiek tłokiem. Został on minimalnie powiększony. Szynkwas, za którym stoi obecny właściciel doznał niewielkiej odnowy wizualnej. Przyozdobiono go liliami, gdyż gospodarz słynie z ogromnej sympatii do tychże kwiatów. Początkowo stali klienci nie mogli znieść tegoś widoku, lecz była to kwestia czasu, aż przyzwyczają się do nowego zdobienia. Tuż po przekroczeniu progu w oczy rzuca się portret zawieszony naprzeciwko drzwi wejściowych. Przedstawia pierwotnego założyciela gospody pod Kuternogą. Obraz jest nieco podniszczony, gdyż znaleziono go pod gruzami jednego z magazynów w porcie. Obecność portretu mu na celu upamiętnienie wspaniałego gospodarza oraz godnego szacunku mieszkańca dzielnicy portowej, w której mieszkał od dziecka.


CENNIK:

Trunki:


Wino - 5 sztuk złota
Wino Guliego - 10 sztuk złota
"Zło Beliara"(piwo) - 20 sztuk złota
Bimber - 10 sztuk złota
Rum - 15 sztuk złota
Piwo - 2 sztuki złota
Piwo korzenne - 4 sztuki złota
Gin - 8 sztuk złota

Dania:

Chleb - 3 sztuki złota
Gulasz - 6 sztuki złota
Ryba - 2 sztuki złota
Pieczony Barani Udziec - 5 sztuk złota
Pieczona Kaczka - 4 sztuki złota

Gregor - 2014-02-23 21:34:30

- A zatem bywaj przyjacielu -mówię do Nemira - mam nadzieję, iż jeszcze się spotkamy - pozdrawiam magazyniera gestem dłoni, po czym obaj udajemy się we własnym kierunku. Przez moment oglądam się jeszcze za siebie, po czym narzucam na głowę kaptur i ruszam w dalszą drogę, do swojego domu, na zasłużony odpoczynek.

Następnego ranka, jak najwcześniej popędziłem do gospody ,,Pod Kuternogą". Widmo ostatnich wydarzeń nie dawało mi spać całą noc, jednak najbardziej prześladował mnie fakt, iż pozostawiłem w magazynie wiele niezbadanych łupów, które dałyby mi odpowiedź na cześć pytań. Po przebyciu drogi, otrzepałem buty z błota i od razu wstąpiłem do karczmy.  Nie tracąc czasu na zbędne uprzejmości, podszedłem do karczmarza kładąc na blat godziwą sumę złotych monet.
- Witaj mości karczmarzu. Mam nadzieję iż rozumiesz iż nie wykładam takiej sumy z byle powodu, prawda? Słuchaj więc uważnie, od razu przeje do konkretów. Obaj wiemy, iż ostatnio do miasta przybyło wielu podróżników z kontynentu. Większość z nich jest bezrobotna. Gdy zagoszczą u ciebie jacyś charyzmatyczni poszukiwacze przygód - skieruj ich do mnie. Rzeknij im, iż mam na oku pewien interes, można godziwie zarobić. Więcej nie musisz wiedzieć. Bywaj. Mam nadzieję iż mnie nie zawiedziesz - rzucam na odchodne, po czym wychodząc z karczmy z założonym kapturem, udaję się w bliżej nieokreślonym kierunku.

Cannin - 2014-02-24 19:15:04

Zupełnie rozkojarzony całą tą sytuacją w magazynie z mętlikiem w głowie udałem się w kierunku karczmy. Chciałem odzyskać swój miecz. Miałem nadzieję, że Hered nie zrobił z nim nic głupiego. Chciałem jak najszybciej wynieść się z miasta. Choć na parę dni udać się na skraje lasu chwilę odetchnąć. Wchodząc do karczmy nie umknęło mojej uwadze, że po bijatyce zostało tu już chyba wszystko uprzątnięte. Nie zdziwiły mnie spojrzenia tych, którzy widzieli mnie wyprowadzanego przez straż. Przypatrywali mi się jakbym był duchem. Sam ledwo mogłem uwierzyć, że żyję. Poczułem, że blednieje i robię się słaby. Podszedłem do lady i bez zbędnych uprzejmości zagadałem do karczmarza.
- Co się stało z moim mieczem? - powiedziałem głosem bez żadnych emocji. Sam się sobie zdziwiłem. Nie brzmiało to jak mój własny głos. Nie obchodziło mnie w tym momencie co się stało z jego karczmą i nie miałem ochoty słuchać o tym ile to będzie kosztowało go zakupienie paru kufli do piwa i krzesła.

Lariss - 2014-03-01 17:05:38

Polana ze strumieniem o północy. Czemu by nie. Po tym wszystkim nie uśmiechało mi się zostawać w tym mieście dłużej, niż to konieczne. Spojrzałem w zachmurzone niebo. Musi być około szesnastej. Mam trochę czasu. W pierwszej kolejności muszę odzyskać swój ekwipunek i opatrzyć tą nieszczęsną ręke. Ból w niej się nasilał, co nie umknęło mojej uwadze. Ruszyłem w kierunku gospody. Najpierw muszę odzyskać miecz, kusza i ręka mogą poczekać. Może nie jest jeszcze za późno na odzyskanie oręża. Przekroczywszy próg gospody, z miejsca przyciągnąłem spojrzenie wszystkich, którzy byli świadkami burdy. Nie odrywali odemnie spojrzenia, co szczerze mnie nie zdziwiło. Cały w błocie i krwi, na dodatek posiniaczony, musiałem wyglądać jak zbiór nieszczęść. Ruszywszy w kierunku lady dostrzegłem, że ktoś już przy niej stoi.
-Dzięki Ci Adanosie.- Powiedziałem cicho z ulgą w głosie. To Cannin. W dodatku cały i zdrowy. Przyśpieszywszy kroku, ruszyłem w jego kierunku.

Mistrz Gry II - 2014-03-02 13:22:44

Hered spojrzał na Cannina i osłupiał momentalnie. Nie mógł uwierzyć, iż młodzieniec jest w jednym kawałku. Po chwili spróbował przybrać obojętny wyraz twarzy. Udawał, że nie widzi chłopaka i począł czyścić kufel. Kiedy został spytany o broń odpowiedział równie obojętnie kontynuując czyszczenie:
- Hołota rzuciła się na te wasze manatki jakby nigdy w życiu miecza na oczy nie widzieli. - odłożył kufel i zbliżył się nieco do Cannina - Swoją drogą nie wiem jak z tego wyszedłeś chłopcze, ale ostrzegałem. Jesteś tu nikim. Dopiero co przybyłeś na wyspę. Nie zadzieraj z tymi ludźmi, bo są w stanie zrobić wszystko. - wyszeptał do ucha po czym odsunął się i przyjął zamówienie.
Drzwi od gospody otworzyły się i wszedł doń prawie że karzełkowaty jegomość. Ten sam, który stał u boku Rivo. Widać był stałym bywalcem "pod Kuternogą".

Cannin - 2014-03-02 13:35:37

Wysłuchałem tego co miał mi do powiedzenia karczmarz. Po prawdzie byłem mu wdzięczny za te ostrzeżenie. Co nie zmienia fakt, że ze złości aż zazgrzytałem zębami. Mój cały cholerny dobytek to był ten miecz. Bez broni raczej mam marne szanse na jakiekolwiek przetrwanie. Rozejrzałem się gniewnie po karczmie. Może, to któryś z tych opijusów miał mój miecz. Wtedy przy wejściu do karczmy zobaczyłem Larissa. Szybko do niego podskoczyłem i chwyciłem go za ramiona.
- Jasna cholera! Ty żyjesz! Co ten gnój ci zrobił? - prawie krzyczałem potrząsając moim towarzyszem. Czułem nieopisaną ulgę, że ten człowiek przeżył chociaż jego stan nie był najlepszy. Znałem go niecały dzień, a już zdążyłem go polubić.
- Możemy chyba zapomnieć o naszej broni. Podobno kiedy tylko wyszliśmy banda portowych gnid rzuciła się na nasz dobytek. - powiedziałem nieco już mniej energicznie, ale z rosnącą złością. Przestałem już trzymać Larissa za ramiona. Wyglądał okropnie. Nos miał złamany. Widać było, że przed chwilą był nastawiany. No i brak palca. Krew była tam już skrzepnięta, ale ból musiał być nie do opisania.

Lariss - 2014-03-02 19:17:20

Uśmiechnąłem się blado na widok towarzysza. Ręka zapiekła mnie. Mój uśmiech przeistoczył się w krzywy grymas. Zrobiło mi się słabo. Straciłem już sporo krwi. Gdy dowiedziałem się, co stało się z naszą bronią, uśmiech spełz z mojej twarzy tak szybko, jak na niej zawitał. Nie. Nie mogę pozwolić, by jakiś oblech trzymał swe parszywe łapska na mojej broni.
-Rozejrzyj się po porcie. Takiej broni ciężko nie zauważyć. Dołącze do Ciebie niedługo. Mam jeszcze jedną sprawę do załatwienia.-Zwróciłem się stanowczo do towarzysza. Sięgnąłem do torby i wyjąłem z niej długi, myśliwski nóż, podając go dyskretnie Canninowi.-Trzymaj. Narazie będziesz miał z niego większy pożytek niż ja.-Odwróciłem się i ruszyłem w stronę wyjścia. Zakręciło mi się w głowie. Zdąrzyłem podepszeć się o ścianę, w przeciwnym razie bym upadł. Gdy odzyskałem równowagę, wyszedłem z gospody i skierowałem się brukowaną uliczką z w stronę dolnego miasta.

Reinghrat - 2014-03-02 21:24:45

- Psia mać, cholera jedna... Statki to tylko na wywoływanie wymiotów zbudowano - Przeklinał pod nosem wtaczając się krętym krokiem do gospody. Choć w jego mniemaniu była to zwykła speluna, w których gościł za czasów biedy większej niźli obecnie - Lepszy Piekielnik niż nic - Pomyślał schylając się nisko by teorba zawieszona na jego plecach nie uznała uszczerbku uderzając o futrynę drzwi. Przekroczywszy próg zasiadł tuż przy ladzie mozolnie wyciągając monety z sakwy.
- Dwa kufle piwa - Powiedział z bólem, po czym po chwili dodał - Najtańszego jakie macie - Rzucając cztery złote monety na szynkwas. Trzy potoczyły się one do skraju blatu zatrzymując się tuż nad jego krawędzią. Ostatnią Reinghrat wystrzelił z kciuka tak, by wylądowała między poprzednimi.
- Byle mocne - Dodał przeczesując ręką swą gęstą zaniedbaną brodę.

Dorian - 2014-03-03 18:28:45

Hered spojrzał na przybysza. "Kolejny przybysz?" spytał samego siebie, gdyż pamiętał każdego ze swych stałych klientów. Tym razem było inaczej.
- Nie ma sprawy przyjacielu. - rzekł serdecznie do swego gościa po czym zapełnił kufel i podał.
Karczmarz widział, iż nowo przybyły jest pogodnym osobnikiem. W pomieszczeniu jak zwykle roznosił się zapach potu oraz alkoholu. Z tego właśnie słynęła gospoda "pod Kuternogą".
- Nowy, nieprawdaż? - spytał ktoś zza pleców Reinghrata.
Głos nieznajomego był dość niski przez co sprawiał wrażenie jak najbardziej poważnego. Po chwili jakaś dłoń zawitała na ramieniu Reinghrata. Ktoś najwyraźniej był zbyt pewny siebie. Hered spojrzał na osobnika stojącego za przybyszem i od razu skierował swój wzrok w kierunku nowego klienta.

Reinghrat - 2014-03-03 18:56:23

- Za kufel ten bratem zwałbym Cię, nie tylko przyjacielem - Pociągnął powietrze nosem i przymrużając oczy w zamyśleniu dodał - Choć może dopiero po kilku, jeszczem trzeźwy - Skrzywił się lekko z bolesnym wyrazem twarzy. W oczach jego nagle blask radosny, na twarzy uśmiech szeroki i w barkach jakby posturę odzyskał gdy do kufla złoty płyn ściekał po ściance. Już chwycił za kufel, już zawartość jego opróżniał gdy nagle całe jaśniejące w miarę ubytku cieczy oblicze zmąciło szarpnięcie. Resztki piwa ściekły mu po brodzie.
- Tak... Nowy! Napijesz się ze mną? - Reinghrat za dużo czasu spędzał w tego typu miejscach by wiedzieć, że lepiej wydać więcej i nie zmieniać kolejności występowania oczu i nosa na twarzy. Najlepiej niech zostaną tam gdzie były.

Mistrz Gry II - 2014-03-03 19:29:13

Karczmarz uśmiechnął się serdecznie wysłuchawszy miłych słów Reinghrata. "W końcu ktoś normalny" pomyślał sobie nalewając piwo.
- Bardzo chętnie. - rzekł ze spokojem nieznajomy uśmiechając się kącikiem ust na wieść o darmowym trunku.
Mężczyzna był krępy. Długie, umięśnione ręce oraz szeroko rozbudowany korpus. Twarz zdobiła długa aż do piersi, czarna broda. Wyglądał niczym barbarzyńca, lecz sprawiał wrażenie osobnika skromnego.
- Geram. - przedstawił się wyciągając do swego rozmówcy ogromną, spracowaną dłoń.
Stolik w samym rogu od szynkwasu Hereda zajęty był przez wychudzonego, lecz młodego osobnika, który cały czas miał obydwu mężczyzn na oku. Obserwował ich od momentu kiedy Geram zaczepił nowo przybyłego Reinghrata. Nie wyglądał groźnie, lecz w porcie nigdy nic nie wiadomo.

Quietus - 2014-03-03 21:22:00

Kiedy odkryłam, że felczer wszedł do tawerny, zawahałam się. Nigdy dotąd nie odwiedzałam tej spelunki – nie wiedziałam, czego się spodziewać. Stwierdziłam jednak, że warto zaryzykować – nawet jeśli nie uda mi się z Bosperem, zawsze mogę nawiązać jakieś nowe znajomości w przestępczym półświatku. Dotąd zajmowałam się przede wszystkim drobnymi kradzieżami, może dwa czy trzy razy od przybycia do Khorinis zatrudniono mnie do jakiegoś specjalnego zlecenia – chyba najwyższy czas, by zacząć rozwijać swoje możliwości. Kierowana tą przyszłościową ideą przestąpiłam próg karczmy. Rzuciłam krótkie spojrzenie na salę, mając nadzieję, że mignie mi gdzieś charakterystyczna postać Bospera. Zaraz potem, by nie przyciągać zbędnej uwagi, zdecydowałam się coś zamówić. Szynkwasu nie sposób było przeoczyć – Piwa proszę, gospodarzu.

Reinghrat - 2014-03-03 21:32:13

Uśmiechnięta twarz Reinghrata w końcu odwróciła się ze śmiałością do kompana od kufla. Obracając głowę, niby to strząsając włosy szybko zlustrował całe pomieszczenie. Nie tyle może pomieszczenie co wszystkich obecnych. Spojrzał jak najszybciej w oczy nieznajomego, podając mu swą prawicę do uścisku a lewą ręką prezentując świeżo nalane piwsko.
- Albus - Przedstawił się z pewnością - Bard wędrowny, po karczmach najrozmaitszych grający pieśni o chwale i bohaterach jak i o tym co to która panna pod spódnicą ostatnio trzymała - Wykrzywił twarz w wesołym grymasie śmiejąc się z własnych słów, po czym dodał - Te drugie to tylko z doświadczeń!

Mistrz Gry II - 2014-03-03 22:17:29

Geram uścisnął z ogromną siłą dłoń nowo poznanego mężczyzny. Wskazał palcem stół, przy którym to zasiadał wcześniej wspomniany wychodzony obserwator.
- Zapraszam do stołu drogi Albusie. Dotrzymaj proszę towarzystwa mnie i memu bratu. - rzekł serdecznie chwytając za kufel.
Bez zastanowienia ruszył w kierunku stolika nie czekając na Reinghrata. Był pewien, iż mężczyzna nie odmówi, dlatego nawet nie czekał. Od razu po odejściu Gerama, na ramieniu barda ponownie spoczywała czyjaś dłoń. Tym razem nieco bardziej zadbana.
- Nie warto chłopcze. Fatalnie dobierasz sobie towarzystwo, dlatego też nie radzę ci zadawać się z tymi wyrzutkami. - poradził Hered, którego twarz ukazywała ledwo widoczne przejęcie.
Kto jak kto, ale karczmarz znał każdego przesiadującego w gospodzie klienta. Miał doskonałą pamięć zarówno do twarzy jak i do imion. Doskonale wiedział z kim warto utrzymywać kontakt, a kogo najlepiej unikać. Wiele razy dobrze na tym wyszedł, lecz i tak nic nie groziło mu ze strony klientów. Wszyscy wiedzieli, iż jego lokal jest pod stałą ochroną.

Reinghrat - 2014-03-03 22:34:28

Reinghrat wzdrygnął się gdy tylko Geram się odwrócił. Uczucie jakby stado maluteńkich ścierwojadów przebiegało mu w tę i nazad kilkukrotnie.
- Daj mi chwilę - Rzucił do odchodzącego osiłka gdy po raz kolejny poczuł dłoń na swym ramieniu - Zaprawdę powiadam wam utnijcie mi ramiona albo nauczcie się zwracać do kogoś wprost mości karczmarzu - Powiedział wpierw wysłuchawszy słów mądrości zza lady
- Jakby nie było to towarzystwo wybrało mnie... Dajcież mi jeszcze dwa piwa - Powiedział kończąc kufel duszkiem. Przesunął po ladzie brakującą kwotę, po czym dołożył jeszcze dwie monety - Jak dam znać zawołaj Alberta... Algor... - Bard złapał się za czoło skupiając wszystkie trzeźwe myśli, które jeszcze gdzieś w jego głowie się kołatały - Czekaj! Nie podpowiadaj... Albusa! Że ktoś czeka na mnie przed karczmą... - Powiedział po czym złapał obydwa kufle kierując się do stolika.
- Ktoś zapewne czekać będzie... Zaprawdę jak to mawiał Mistrz Theongar - Choćbyś miał i tonę i dwie tony to ciągle jednak tylko końskie łajno... - Przeklął swój los w myślach, po czym rozsiadł się wygodnie przysuwając piwo do nieznajomego i jednym zgrabnym gestem podał mu rękę - Albus - Rzucił szybko tonem przyjaznego idioty z gigantyczną chordatą przy boku - Bard.

Mistrz Gry II - 2014-03-03 22:58:37

- Jak uważasz. Ale ostrzegałem. - odpowiedział krótko Hered chowając monety do małej kieszonki.
Kiedy Reinghrat zasiadł już przy stole, wychodzony towarzysz Gerama stanął na baczność i wykrzyczał z powagą:
- Keb! Do usług! - uderzył dwa razy pięścią w lewą pierś.
Geram upił nieco piwa i zakrył twarz czując, iż jego twarz staje się czerwona na skute zażenowania zachowaniem Keba.
- Siadajże przygłupie! - syknął w kierunku towarzysza. - Przepraszam za brata. Jest, jakby to powiedzieć... inny - dodał po chwili.
Keb usiadł gwałtownie na krześle i zaczął kiwać delikatnie głową na boki. Prawdopodobnie nie kontrolował niektórych swoich czynności. Chwycił za kufel i w dosłownie kilka sekund opróżnił cały kufel. Jednakże podczas spożywania trunku pewna jego część wylądowała na koszuli i spodniach mężczyzny. Keb przetarł rękawem usta i rzucił kufel o ziemię po czym naczynie rozbiło się na wiele kawałków. Nastała cisza i całą uwagę zwrócono ku stolikowi trzech mężczyzn.

Reinghrat - 2014-03-03 23:14:24

Reinghrat gest podania ręki zamienił szybko w prosty ruch wskazania na Keba przy jednoczesnym pstryknięciu palcami.
- Miło mi! - Rzucił szybko nim ten zdążył usiąść - Idiotów widziałem wielu, a w takich istnienie nie wierzyłem... - Przemknęła mu myśl nim usłyszał oczywiste wyjaśnienie. Układał w głowie najgłupsze możliwe skojarzenia - Pewnie jak każe sprać to usłyszę... "Keb! Jeb go w łeb" czy coś równie durnego... - Ludzi różnych spotkać można... Wszak świat jest wielki a każdy człek inny. Ponoć... Tak czasem mawiają. Inni mówili o świecie na grzbiecie wielkiego żółwia albo o czymś co nazywali abstynencją. To jakieś mity i zabobony - Powiedział biorąc łyk piwa i bez zbędnego wyrazu twarzy przyglądał się całej scenie Keba. Gdy wszyscy zwrócili wzrok w ich stronę bard pochwycił teorbę pod rękę i począł kręcić kluczami, dostrajać jak gdyby nigdy nic.
- Na zdrowie - Mruknął cicho przymrużając oczy tak, by nie widzieć reakcji innych.

Mistrz Gry II - 2014-03-03 23:25:28

- Siedzę z bardem przy jednym stole! Uwierzycie? - wstał Keb widząc, iż wszyscy patrzyli się właśnie na niego.
Dziwaczny mężczyzna wskazał palcem na Reinghrata i podskoczył trzy razy krzycząc:
- Zaśpiewaj nam miłościwy bardzie! Zaśpiewaj! - po chwili szybko usiadł i jak gdyby nic zaczął ponownie kiwać głową na boki.
Jednakowoż na wieść o bardzie pijącym piwo w gospodzie "pod Kuternogą" cała klientela zaczęła bić brawa i zachęcać Reinghrata do zaprezentowania jednego ze swych dzieł. Geram dokończył swoje piwo, a czerwień z jego twarzy ani na chwilę nie zniknęła. Zasłonił jedynie twarz, gdyż strasznie było mu wstyd za brata. Brawa i krzyki zachęty nie miały swego końca. W Khorinis dawno nie widziano jakiegokolwiek barda. Jedynie słyszano o takowych, lecz nic poza tym. Keb po paru sekundach znów odżył i przyłączył się do okrzyków tańcząc przy tym.

Reinghrat - 2014-03-04 00:08:21

Reinghrat nie raz miał okazję grywać dla licznego grona arystokratów jak i dla zwykłej hałastry portowców. Przeciągnął dłonią delikatnie najpierw burdony potem basy i gdy wydawało się, że wszystko jest w porządku zasiadł szarmancko na ławie wywijając gryfem instrumentu tuż nad głowami zgromadzonych.
- Utwór ten chyba pasuje do tego miejsca - Powiedział dopijając szybko piwo - Zgodzicie się ze mną piękne panie i mości panowie po wysłuchaniu - Odchrząknął dwa razy i zaczął.
- Tu w Khorinis statek nasz na wyładunku był, człowiek do roboty nie miał nic więc w porcie pił! Piję po obcemu nie rozumiem nudzę się, kiedy jakiś Ork siada koło mnie. Ja z Varantu; mówi do mnie; zrozumiałem. Rozejrzałem się i mówię, że Nordmarski ja człek. O! Nordmaraczyk! On się cieszy ja do pełna mu nalałem, jak raz swoich nie było więc był pełny luz. Po ichniemu nie rozumiem on po ludzku też, lecz jest gorzałka więc jest tłumacz przy niej mów co chcesz. Postawiłem po sto gram niech Ork widzi że gest mam, jemu przecież tam w Varancie ciężko jest! - Nagle burdony rozbrzmiały po cichu ustępując naprzemiennie wygrywanym basom - On tymczasem mówi - Królestwo Varantu, to najgorętsze państwo z wszystkich świata państw! W skarbcach złota ma zasoby niezliczone. Chcesz z nim zacząć to już nie masz żadnych szans! - I potężne przejścia strun i mocne szarpnięcia w dół poprzedziły silnie akcentowany głos barda - A ja na to, że Nordmar kuje młoty! Bez wysiłku wielkich rzek zawraca bieg! Żal mi ciebie lecz niestety również trudny kunszt magiczny najlepiej posiadł on na planecie tej! - I znów żwawa melodyjka do której tłum przyzwyczaić już się powinien - Przyszło potem po gram dwieście do rozmowy chęć wyjaśniłem mu że jest ofiarą rasowych spięć. Lecz olbrzyma orkowy umysł wciąż w ciemnościach trwał i na światły wywód mój odpowiedź dał: U nas jest na głowę po dwa sejmitary, zbudowaliśmy największy świata pałac. Nasze królestwo daje nam swobody, których oczekuje cały świat we łzach! - I znów jak piorun rozdzierający nieba głos Reinghrata rozbrzmiał mocno w karczmie - A ja na to, w Nordmarze kujem młoty! Bez wysiłku wielkich rzek zwracamy bieg! Żal mi ciebie lecz niestety również trudny kunszt magiczny najlepiej posiedliśmy on na planecie tej!
Reinghrat ciągnąc prostą melodię dopił ostatnie krople z kufla i kończył już swą pieśń:
- Szybko nabierała tempa ta wymiana zdań,  ale nie chciał Ork zrozumieć co jest dobre dlań! Postawiłem po gram trzysta myślę teraz zgodzi się ale on choć ledwie mówi jednak mówi, że... - Bard teatralnie zaczął kiwać się na boki niby to pijany - Ja posiadam wielką Świątynie Al Shedim. Goblinów język też rozszyfrowałem ja! U mnie Varancka jest największą z pustyń i oaz pięćdziesiąt moja ziemia ma – I po raz ostatni wyprostowawszy się ryknął lekko zachrypniętym już głosem - A ja na to, w Nordmarze kuję młoty! Bez wysiłku wielkich rzek zawracam bieg! Żal mi ciebie lecz niestety również trudny kunszt magiczny najlepiej JA! posiadłem na planecie tej!

Mistrz Gry II - 2014-03-04 18:09:21

Po chwili od rozpoczęcia utworu wszyscy poczęli klaskać i tańczyć starając się robić to w rytm muzyki przygrywanej przez Reinghrata. Czterech podchmielonych już słuchaczy postanowiło nagrodzić trudy barda stawiając na jego stole kufle z piwem co był rzadkością zważywszy na marną sytuację finansową mieszkańców portu. Za śladem czterech śmiałków poszło jeszcze kilku. Wraz z zakończeniem występu rozległy się jeszcze głośniejsze oklaski i gwizdy zadowolenia. Niektórzy żądali nawet powtórki. Także i Hered doskonale się bawił przy utworze ów barda. Zaczęły się poklepywania po plecach i inne tego typu miłe gesty. Po jakimś czasie wszyscy się już rozeszli. Jedni wrócili do swych stolików, a drudzy po prostu opuścili już lokal.
- Jesteś świetny! Świetny! Świetny! Świetny! - ryknął Keb klepiąc się po udach.
- Mój brat jest co prawda przygłupi, ale ma rację. Wypijmy na cześć naszego wspaniałego barda Albusa! - krzyknął na całą gospodę unosząc swój kufel z piwem.
Wszyscy klienci w mig spojrzeli na Gerama i posłusznie unieśli swoje naczynia z piwem krzycząc:
- Niech żyje Albus!

Reinghrat - 2014-03-04 19:02:49

- Niech żyję ja! - Rzekł bard zgrabnie obracając instrumentem wokół ciała tak by zalegał na jego plecach gdy wchodził do tego przybytku o wątpliwej reputacji - I zdrowie ludu tego miasta! - Wykrzyczał wstając na stole z kuflem w ręku. Wypił całość jednym haustem. Z ukosa dał znak głową by Geram poczęstował się jednym z kufli. Tak samo zachował się wobec jego brata z małą różnicą... Wymachiwał czerepem tak by Keb na pewno to zrozumiał.
- To teraz zdrowie marynarzy! - Wykrzyczał zeskakując ze stołu pochwyciwszy kolejne piwo. Wzniósł je do góry by wyraźnie dać znać, że nadszedł czas by wypić - W końcu morza szum zaczynam słyszeć w głowie, może dzisiaj w końcu uda się popłynąć - Przemknęła mu myśl gdy zobaczyć już mógł sufit przez dno szkła.
- To jeszcze zdrowie biesiadników i karczmarzy; desek i stolarzy; beczek i bednarzy; kowali i kawalarzy; morderców i grabarzy; rannych i lekarzy; kukieł i lalkarzy oraz oczywiście złodziei i polityków! Bo Ci pierwsi przynajmniej nazywają swoje czyny po imieniu! - Wykrzyczał wychylając pod rząd klika kolejek.
- A teraz gdzie urządziliście wychodek bo jak to mawiają kapłani Adanosa "Nie wytrzymam z zaklęciem Silnego Strumienia"? - Zapytał już trochę ciszej Gerama.

Mistrz Gry II - 2014-03-04 21:20:34

Piwo wylewało się z kufli zapijaczonej hołoty przebywającej w gospodzie. Wiwaty, gwizdy, oklaski. Reinghrat wyraźnie wkupił się w łaski mieszkańców portu. Kolejne dwa kufle piwa wylądowały przed bardem. Rzadkością była aż taka serdeczność ze strony "portowych szczurów". Jednakże, spora część nie miała nic wspólnego z tym co mówiło się o porcie i jego rezydentów.
Hered już od dłuższego czasu przyglądał się bardowi z zaciekawieniem. "Mógłby mi pomóc" pomyślał sobie karczmarz opierając się o ladę. Widział, iż Reighrat potrafi zjednać sobie ludzi z ogromną łatwością.
- Odlej się za budynkiem! - krzyknął ktoś z sali.
Keb wstał gwałtownie z krzesła i ulizał jeszcze bardziej swoje rzadkie włosy.
- Mogę iść z tobą Albusie. To będzie dla mnie zaszczyt. - rzekł mężczyzna plując delikatnie na dłoń oraz rękaw barda.
Keb zdawał się być wpatrzonym w nowego znajomego. Gerem wiedział, iż nie ma kontroli nad swym bratem, tak więc zajął się dopijaniem piwa.

Reinghrat - 2014-03-04 22:09:24

- Dzięki ale lepiej przypilnuj brata, lico pobladło mu od napitku - Rzucił do Keba zbliżając twarz z poważną miną do jego twarzy wyrażającej to jak ludzie z odległych krain zwykli określać swego boga śmierci - "ziejąca pustka" (inteligencji). Zdejmując rękę z jego ramienia zrobił szybki obrót zgarniając kolejne piwo ze stołu. W drodze do drzwi opróżnił kufel i lekkim ruchem odstawił go na skraju szynkwasu sunąc go co raz bliżej Hereda.
- Jak wrócę i dopiję piwo... Wywołaj mnie w sprawie listu - Podsunął kufel mu wprost do rąk zostawiając wewnątrz złożoną kartę z jakieś księgi.
Opuściwszy lokal obszedł go i tutaj narracja urwać się powinna, gdyż dobra zabawa się kończy tam, gdzie rozpoczyna się mowa o szczynach. *** Po mało poetyckiej, choć o nie małej dla każdego randze czynności wrócił do gospody i począł pić ostanie już piwo. Powoli widać było jego dno.

Mistrz Gry II - 2014-03-04 22:52:13

- Mam pomysł drogi Albusie. A może zajdziemy do Czerwonej Latarni, aby jeszcze bardziej się zabawić? Co ty na to? - spytał weselszym tym razem głosem Geram.
Keb potrząsnął energicznie głową na znak poparcia propozycji brata. Nagle przez hałas panujący w gospodzie przebił się donośny głos Hereda.
- Bardzie! Wiadomość do ciebie. - uniósł zwitek papieru i pomachał nim.
Hered okazał się dobrodusznym człowiekiem i raczył podjąć próbę wyciągnięcia z opresji biednego barda. Do gospody wszedł potężnie zbudowany mężczyzna w kapturze. Zasiadł przy stoliku przy samym wejściu. Prócz niego, siedziało tam także trzech innych mężczyzn, lecz ci nie odważyli się słowem odezwać do gościa. Po chwili podszedł do niego przesadnie niski, wręcz karzełkowaty jegomość i zaczął szeptać mu coś do ucha spoglądając co chwila na Reingharta.

Reinghrat - 2014-03-04 23:04:27

- Cóż może... - Już miał opowiedzieć im o chorej ciotce dokuczliwie pogryzionej przez polne bestie przez co straciła słuch i nie może już sama przez to jeść gdy zbawczy głos Hereda rozległ się w karczmie. Reinghrat ruszył co sił w piętach z pełnym skupieniem by podczas tak szybkiego chodu w tym stanie nie pomylić nóg ze sobą lub co gorsza z rękoma. Złapał nerwowo świstek papieru i rozwijając wyszeptał ciche - Dzięki, jeszcze się spotkamy - I począł czytać treść karty.
- Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać dru... ty i motyki bo zbrojenia w nowoczesnej architekturze trzeba wkopać głęboko - Przeczytał realną treść karty wyrwanej kilka dni temu z "Podręcznika Dla Początkujących Budowniczych" jakiegoś starego wydawnictwa Jark'cośtam, o którym już prawie wszyscy zapomnieli.
- Oh nie! Muszę pędzić! - Powiedział donośniej lecz nie tak by zwrócić na siebie uwagę całej karczmy - Spotkamy się jeszcze przyjaciele! - Powiedział już zdecydowanie głośniej wznosząc rękę w pożegnalnym geście - Najprędzej w otchłani Beliara... - Pomyślał rzucając się szybko do drzwi.

Mistrz Gry III - 2014-03-05 17:03:59

Addien




- Już się robi, pani! - Głośno i z radością odrzekł barman, po chwili dodał - Wybierz proszę miejsce przy stoliku, zaraz przyniosę - to mówiąc, zabrał się za napełnianie kufla. W gospodzie, wolne stoły były dwa - jeden, wyraźnie ubrudzony przy samym wejściu, natomiast drugi w centrum pomieszczenia. Wszystkie pozostałe były zajęte, w większości przez szumowiny z portu. Wśród tych wszystkich ludzi, znacznie wyróżniał się Bosper, przesiadujący przy jednym stole razem z nieznajomym, ubranym w skórzaną zbroję, prawdopodobnie Nordmarczykiem. Bosper był wyraźnie poirytowany, jakoby miał ochotę zdzielić rozmówce krzesłem po głowie. Człowiek ten widocznie mu podpadł.

Thaemen - 2014-03-05 20:32:53

Kulejąc, wchodzę do gospody. Zmierzam w kierunku Hereda i pytam:
-Witaj Heredzie! Czy wiesz może gdzie znajduje się mag ognia Fazir? Potrzebuję jego pomocy, gdyż potrzebuję eskorty do klasztoru, ponieważ widać w jakim jestem stanie, a boję się, że zaatakuje mnie jakieś zwierze. - kończę mówić i czekam na jego odpowiedź.

Mistrz Gry III - 2014-03-05 20:44:59

- Witaj... Nieznajomy. Nie widziałem cię nigdy w tym mieście - odpowiada Hered - Cóż, Fazir... To imie obiło mi się o uszy, lecz... Nie mogę sobie przypomnieć... Może ciut złotych monet odświerzyło by mą pamięć? - dopowiada barman, z lekkim uśmiechem, gestem sugerując byś położył na ladzie nieco monet - Wybacz przybyszu, ale tutaj za informacje się płaci. Każdy orze jak może.

Thaemen - 2014-03-05 21:17:11

-Czy 10 złotych monet wystarczy? O ile sobie przypominam Kardif brał za informacje mniej. - odpowiadam do barmana spiesząc się. Prawda to prawda ojciec, gdy wracał do domu po pijaku zawsze mówił: ,,Synu jeśli szukasz informacji idź do Kardifa. Bierze bardzo tanio za informacje!''.

Quietus - 2014-03-05 22:04:10

Skierowałam się do stolika stojącego w centrum gospody – chciałam podsłuchać rozmowę Bospera z nieznajomym, a dźwięki dochodzące z ulicy nie byłyby zbyt pomocne. Z drugiej strony bezczynne siedzenie na stołku mogłoby zwrócić uwagę felczera i skierowałoby w moją stronę jego podejrzenia. Potrzebowałam jakiejś dobrej, wyglądającej na naturalną, przykrywki. Zdecydowałam się wykorzystać w tym celu Hereda – miałam nadzieję, że karczmarz, obeznany wszakże w podobnych machlojkach, zorientuje się, o co chodzi, i bez zbędnych pytań postanowi mi pomóc. Ewentualnie, gdyby gospodarz nie zauważył, jakie mam plany, liczyłam, że odezwie się wrodzona skłonność oberżystów do gadania – wystarczyłaby mi krótka, dość jednostronna konwersacja, w której ja mogłabym poświęcić się szpiegowaniu, a karczmarz na, mniej lub bardziej świadomym, kryciu mnie. Stąd też, kiedy tylko Herad przyjdzie z piwem, planowałam wskazać na obraz wiszący na ścianie i spytać z zachęcającym uśmiechem – To twój krewny? Nie mogę dostrzec podobieństwa, ale trudno wymyślić inny powód, dla którego ten portret miałby tu wisieć... – a potem, w miarę możliwości, podtrzymywać monolog właściciela gospody, nadstawiając jednocześnie ucha na dysputę między poirytowanym Bosperem a wyglądającym na Nordmarczyka obcym.

Mistrz Gry III - 2014-03-06 17:51:22

Thaemen



- Dziesięć monet. Jak najbardziej. Mam tylko nadzieje że porządne, nie skrawane po bokach! - rzekł karczmarz, po chwili dodając - Zapewne jesteś tu nowy, co? Zwą mnie Hered, najlepszy plotkarz w okolicy! - zaśmiał się szczerze - Fazir powiadasz? Cóż, nie jest bywalcem karczmy. Jest chyba abstynentem, jakieś zasady magów i takie tam... Ale wiele osób go tutaj zna. Na przykład, spójrz na niego - tutaj Hered wskazał na pijaczka w rogu karczmy - Zwie się Arnil. Gdy wracał po pijaku z karczmy, napadło go kilku opryszków. Strasznie go poharatali, oj strasznie. Fazir go wyleczył. Widzisz, on leczy wielu ludzi. Bezinteresownie, w każdej dzielnicy miasta. Czasem ciężko go odnaleźć, gdyż wałęsa się po Khorinis szukając chorych, by im pomagać, oraz tych którzy źle czynią, by nawracać ich na ścieżkę Innosa. Nie rozumiem takich ludzi... - rzekł Barman drapiąc się po głowie, po czym zabral się za mycie kufli.


Addien



- Tak, zwał się Kardiff. Wujek od strony matki. Lubiłem go, zawsze opowiadał mi ciekawe historie, gdy byłem mały. Cóż, niestety, parszywi orkowie go nie oszczędzili. Szkoda. - rzekł Hered, zamyślając się na chwilę - Po wojnie, gdy przejąłem karczmę, proponowano mi duże pieniądze za jej sprzedaż. Ale nie chciałem jest sprzedawać. Chciałem kontynuować działalność Kardiffa - kontynuował, przestając nawet zwracać uwagę czy go słuchasz. Gdy spróbowałas się skupić na rozmowie Bospera, udało ci się dosłyszeć jedynie niektóre części z wypowiedzi.
- Słuchaj, nie obchodzi mnie to. Zapłaciłem wam. Daje ci tydzień, góra dwa. Jeśli ruda nie trafi to mnie w tym terminie, masz problem.
- Bosper, słuchaj... Nie damy rady, nie wiem nawet gdzie...
- Zawrzyj pysk! Po to dostałeś zaliczkę, by ochronić ten statek przed tymi cholernymi piratami! Nie dostałeś tego na dziwki i alkohol!
- Ale...
- Żadnych ,,ale"! Powiedziałem.
- to rzecząc, Bosper będąc czerwony jak burak wstał od stołu, po czym w gniewie opuścił karczmę.
- Kurwa! - krzyknął jego rozmówca, po czym uderzył pięścią o blat stołu, rozlewając piwo z kufli. Wstając, bez słowa rzucił karczmarzowi kilka monet.
- A niech to! Spójrz jaki zrobił syf! - rzekł do Ciebie wkurzony Hered - Przynajmniej napiwku nie poskąpił! Ale, moment, o czym to ja mówiłem? A więc, kilka tygodni po powrocie...

Quietus - 2014-03-06 21:17:22

Rozmowa z Nordmarczykiem nie trwała zbyt długo, szybko też zdołałam wrócić do gospody. Odnalazłam mój kufel, pociągnęłam zdrowy łyk i rozejrzałam się za właścicielem – Ale mu wygarnęłam! Jestem pewna, że już nigdy nie uroni ani kropli piwa. - Małe kłamstewko dla nawiązania rozmowy, a potem rzucenie prawdziwymi informacjami – Przy okazji dowiedziałam się, co go tak rozsierdziło – zdaje się, że znalazłabym robotę dla kilku mężczyzn. Muszą dobrze robić mieczem, toporem, czy inną bronią – najważniejsze, by potrafili o siebie zadbać. Oczywiście jest przewidziana całkiem niezła zapłata. Mógłbyś podpytać się wśród klientów i sporządzić mi jakąś listę. - Wydobyłam z mojej sakiewki pięć sztuk złota i pozwoliłam, by Hered to zauważył. Chciałam wzbudzić w nim chęć zarobku, choć wizja dalszej rozrzutności napawała mnie obrzydzeniem. - Zgłosiłabym się po nią powiedzmy jutro o zmierzchu. Stoi czy powinnam zwrócić się do żebraków? - Dłoń z pieniędzmi zawisła w powietrzu. Pozwoliłam, by na zmianę oddalała się i przybliżała do oberżysty. To był tani chwyt, który podpatrzyłam kiedyś na targu – najpierw nastrasz konkurencją, a potem udawaj, że masz spore wątpliwości i się wahasz. Wiele razy uzyskałam dzięki tej zagrywce dużo niższą cenę niż zwyczajowa. Na to liczyłam i tym razem. W oczekiwaniu na decyzję gospodarza zajęłam się walką z zawartością trzymanego w drugiej ręce naczynia.

Mistrz Gry III - 2014-03-07 10:53:55

- Hoho, widać żeś kobitka na schwał! - zaśmiał się Hered - Jeszcze mi klientów zaczniesz straszyć - uśmiechnął się szczerze w twym kierunku, po czym wytarł rozlane na stole piwo - Kilku ochotników wprawnych w mieczu, powiadasz? Był już taki jeden, co szukał. Nie zgłosił się nikt. Cóż, o łomot tutaj nie trudno, z pomocą nieco gorzej. Jeśli taka twa wola, dam ogłoszenie - Hered wystawił dłoń po monety, jego mina jednak nie zdradzała nic, po czym uznałabyś czy zgodził się ze względu na twoją retorykę, czy też poprzez własną chęć zarobku. - Listę oczywiście, postaram się sporządzić. Lecz cudów nie oczekuj. Szczególnie w jeden dzień. - rzekł, po czym poszedł za ladę, by obsługiwać kolejnych klientów. W karczmie zbliżały się godziny szczytu. Większość stołów jest zapełnionych, panuje tu niemiłosierny hałas. Kantem oka, dostrzegasz dwóch pijaczków, szarpiących się gdzieś w kącie karczmy, czemu wtórują okrzyki zebranych wkoło gapiów. To nie jest najlepsze miejsce dla kogoś, kto chce w spokoju szukać informacji. A tym bardziej, nie dla samotnej kobiety...

Quietus - 2014-03-07 15:01:32

Niemniej, to całkiem niezłe miejsce, by zacząć poszukiwania i napić się taniego piwa – kierowana tą myślą opróżniłam kufel do dna, po czym odstawiłam go na ladę. Tutaj załatwiłam już wszystko, co było do zrobienia, czas wrócić do kuźni. Kiwnęłam na pożegnanie głową do Hereda, nie interesując się wcale, czy to zauważył, i skierowałam się do wyjścia.

Gregor - 2014-03-09 23:09:04

Podziękowałem mu. Zabierając klucz, natychmiast podszedłem do skrzyni, po czym otwarłem ją kluczem. postarałem się wybrać kilka najmniej rzucających się w oczy ubrań, po czym w zacisznym miejscu założyłem je na siebie. Tarczę owijam w stare szmaty, by nie rzucała się nazbyt w oczy, natomiast miecz poprawiam u pasa, i nieco luzuje w pochwie, by mieć pewność, iż nie zatnie się przy szybkim dobyciu. Wszystkie me ubrania zawijam razem z tarczą, po czym uważnie, rozglądając się wkoło, jak gdyby nigdy nic opuszczam budynek, udając skromnego czeladnika niosącego mebel do klienta. Staram się to ukrywać, aczkolwiek jestem nieco zestresowany tą sytuacją. Przemierzając ulice Khorinis rozglądam się dyskretnie za ewentualnymi gapiami, zmierzając do mojego domu.

( Gdy dotrę do domu, zostawię tam wszelki ekwipunek, po czym zamykając drzwi, uzbrojony w miecz, rozglądając się wkoło skieruję się w kierunku karczmy, ,,Pod Kuternogą" )

Wchodząc do karczmy, rozglądam się bacznie dookoła, po czym z solidną garścią monet w ręku, podchodzę do karczmarza, kładąc rękę na ladzie.
- Słuchaj Hered - mówię stanowczo, lecz cicho, tak by tylko barman był w stanie to usłyszeć - Potrzebuję informacji. I to nie byle jakich. Sowicie zapłacę, bo i sprawa tego wymaga. Chcę wiedzieć jak najwięcej o szajce przestępczej, niedawno rozbitej w magazynach. Członkowie, plotki, działalność, anegdoty... Cokolwiek obiło ci się o uszy. Zagwarantuję ci całkowitą dyskrecję. - To mówiąc, wręczam mu piętnaście monet, cały czas rozglądając się, czy aby nikt się nie przypatruje - Monet będzie więcej, ale w zamian za informacje. Wartościowe informacje. - Oczekuję na jego odpowiedź, po czym udam się w pewno konkretne miejsce. Do Garnizonu.

Mistrz Gry I - 2014-03-10 22:23:47

- Posłuchaj uważnie. - zaczął groźnie, zniżonym głosem karczmarz. Pochylił się w Twoim kierunku i przerzucił szmatę przez lewe ramię. - Ktoś wypuścił ich z cel. Podobno jest zdrajca wśród straży, a szajka sięga głębiej niż ktokolwiek by się spodziewał. Podobno niejaki Ramûl i Hannad, potężni wojownicy w służbie Beliara mają nimi dowodzić. Tyle usłyszał mój znajomy który obecny był przy torturach Gregorze. Ufamy Ci, wiele zrobiłeś, ale tutaj może stać się coś więcej. Khorinis według mnie jest zagrożone. Musisz porozmawiać ze strażą i zrobić coś w kierunku przywrócenia ładu. Jakby nie patrzeć Ty to zacząłeś. - tutaj na chwilę przerwał. Rozglądał się chwilę po karczmie. Widać, że bał się czy ktoś was nie podsłuchuje. Wszystko coraz bardziej powoli Cię przerażało. - Wiesz, ponoć Paladyni też mają kreta wśród swoich. I jeszcze ten facet bez palca, który ponoć nagle wyruszył w las i nie wraca! Innosie miej nas wszystkich w opiece... - dokończył Hered, zaczynając wycierać ponownie blat. Nie oczekiwał od Ciebie żadnych monet.

Thaemen - 2014-03-11 20:39:51

- Rozumiem. A czy znasz kogoś kto by mi pomógł się dostać do klasztoru? - mówię rzucając kolejne 10 sztuk złota na ladę. Może jednak Fazir nie jest mi potrzebny, żeby dotrzeć do klasztoru - myślę i cierpliwie czekam na odpowiedź karczmarza.

Quietus - 2014-03-14 21:26:14

W pierwszym kroku spojrzałem oczywiście na goszczących w gospodzie. Zawsze to robiłem, chciałem bowiem upewnić się, że w środku jest dużo ludzi. W tłumie czułem się pewniej i bezpieczniej. Często zdarzało się, że odpuszczałem sobie wizytę tylko dlatego, że ruch był zbyt mały. Tym razem jednak nie mogłem tego zrobić bez względu na ilość zgromadzonych.
- Czołem Heredzie! - Rzuciłem, również zwyczajowo, gdy dotarłem do lady. - Podejrzewam, że przegotowanej wody, jak zwykle, nie masz. Słabe piwo proszę. - Tradycyjnie, bo jakżeby inaczej, złożyłem zamówienie. Czemu takie dziwne? No cóż...
Picie zwykłej wody to w porcie, a pewnie także w pozostałej części Khorinis, działanie niemal równoznaczne z samobójstwem. Nie sposób powiedzieć, jaka zaraza pływała w środku i czy wywoła biegunkę, czy raczej załatwi nam podróż na drugą stronę. Po przegotowaniu spożywanie stawało się względnie bezpieczne, ale w gospodach raczej nie można było na to liczyć. Korzystałem więc z faktu, że w procesie produkcji piwa, a trzeba zaznaczyć, że dotyczy to nawet najgorszych pomyj, stosuje się oczyszczoną wodę, która przynajmniej kilka razy była doprowadzana do wrzenia. Mimo mojej niechęci do alkoholu, było to konieczne, gdy chciałem ugasić pragnienie poza domem, a nie wziąłem ze sobą własnego prowiantu. A tak było właśnie tym razem - skórzana torba z wyposażeniem pozostała na moim łóżku, bo jakoś nie chciało mi się jej dzisiaj targać. Miałem ze sobą tylko kilka sztuk złota.
Wyliczone pieniądze pieniądze położyłem na szynkwasie i, oczekując na kufel, zadałem nurtujące mnie pytanie - Nie widziałeś może Jacka? Nie szukał mnie ostatnio?

//NC: Jack to, wspominany w moim KP, wiekowy paser z Myrtany. Przypłynął na wyspę, chcąc upłynnić skarby, które przetrwały okupację orków - jest jednak za stary, by samemu je ukraść, i szuka kogoś, kto gotów byłby z nim współpracować. Jeśli to możliwe, to, chociażby dla zabicia czasu, prosiłbym któregoś z MG o poprowadzenie przygody w tym klimacie. Wiem, że to dziwne, by tak bezpośrednio ukierunkowywać sesję, ale chcę jakoś wykorzystać tą postać, nim wraz z właścicielką tego konta rozpiszemy jakiegoś sensownego maga. Dlatego daję (nieszczególnie to brzmi w ustach gracza) absolutnie wolną rękę. Ba, jeśli komuś wygodniej, postać Jacka można całkowicie zignorować lub wykorzystać w sesji dla jakiegoś innego gracza - mi zależy tylko na dowolnej krótkiej przygodzie dla relaksu, a tą historią rzuciłem, by w razie potrzeby ułatwić komuś robotę. Może ktoś się skusi? ;)

Mistrz Gry III - 2014-03-16 19:37:27

Thaemen



- Nie. Nie znam. Mówiłem Ci już, zapytaj Arnila, to ten w rogu karczmy. On powinien Ci wskazać Fazira - rzekł barman, zabierając z lady wręczone przez Ciebie monety - Ode mnie to tyle. Wybacz chłopcze, klientów mam. Przesuń się proszę, ten facet za tobą chce coś zamówić - to mówiąc, odwrócił się od Ciebie, wysłuchując zamówienia kolejnego klienta. Cóż, widocznie nie każdy klient przypada mu do gustu. Po chwili, obok Ciebie wybuchła kolejna z pijackich bójek. Standard, wybuchają tutaj na tyle często, iż mało kto zwraca już na nie uwagę. Gdy zerkasz w tamtym kierunku, dostrzegasz, iż Arnil jest okładany przez dwóch, potężnie zbudowanych rzezimieszków, którzy przypierając go do ściany, na zmianę okładają go ciosami w brzuch, krzycząc do niego:
- Ty gnoju! Gadaj skąd to masz, bo inaczej marnie z tobą! - tako mówiąc, jeden z typków uderzył pijaczka w twarz, na której dostrzegłeś ślady krwi. Widocznie, Arnil nie jest ich przypadkową ofiarą.

Mistrz Gry II - 2014-03-16 19:58:35

Hered był strasznie spocony. Kolejny pracowity dzień. Spojrzał na Quietusa i uśmiechnął się serdecznie nalewając piwo.
- Witaj chłopcze. Zostań przy barku, zaraz podam. - odpowiedział uprzejmie wskazując ruchem głowy wysokie krzesło przy szynkwasie - Ogromny ruch. I to kolejny już taki dzień w tym tygodniu.
Podał napełniony kufel swemu klientowi i od razu zabrał się za zamówienie Quietusa. Wytarł spocone czoło i podsunął kufel swemu klientowi. Widać było zmęczenie na jego twarzy. Nawet na drzwiach zostało powieszone ogłoszenie. Hered poszukiwał pomocnika. Gospoda przynosiła takie zyski, iż mógł sobie pozwolić na "posiłki".
- Jacka nie widziałem bardzo długo. Sam ostatnio zastanawiałem się co z nim się dzieje. - odpowiedział drapiąc się po głowie z lekkim zastanowieniem - Zaraz... - dodał po namyśle unosząc palec.
Wyszedł zza lady i podszedł do jednego ze swych klientów. Rozpoczęła się między nimi potajemna rozmowa prowadzona szeptem. Po chwili Hered poklepał swego rozmówcę po plecach i wrócił za szynkwas. Jego wyraz twarzy ukazywał lekkie poddenerwowanie. Nakazał gestem dłoni, aby Quietus zbliżył nieco twarz.
- Ostatnio widziano go z człowiekiem Doriana. Ja już nie wiem co tu się wyprawia w tym mieście. - rzekł pełnym powagi i przejęcia głosem.

Thaemen - 2014-04-29 17:45:44

Pomyślałem chwilę, że w moim obecnym stanie nie dam rady się z nimi bić. Jednak wszystko jest możliwe. Nie obstawiałem dużo, że mogę wygrać tę walkę, więc kulturalnie, powoli podszedłem do nich i spytałem: Co zrobił wam ten człowiek??

Mistrz Gry III - 2014-05-02 22:47:19

Thaemen



Napastnicy nie odpowiedzieli. Gdy jeden z nich okładał nieprzytomnego już pijaczka w rogu karczmy, a każdy ze świadków udawał że nic nie widzi, drugi z nich powstał, z zaciągniętymi rękawami zmierzając w twym kierunku. Był wściekły, a Ty musiałeś go dodatkowo rozjuszyć, przerywając w wykonywanej przez niego czynności. Nie minęła chwila, gdy rzezimieszek wymierzył cios pięścią w twym kierunku. Nie zdążyłeś się uchylić, nie z twymi ranami. Cios zahaczył o czubek twej brody, twe nogi zrobiły się niczym z wełny. Upadłeś niczym wór kartofli, pomiędzy stolikami. Kręci Ci się w głowie, wzrok Ci się podwoił, dostrzegasz jednak wciąż ten sam widok - awanturnika, który próbuje udeptać twą twarz.
- Nie należało mieszać się w nie swoje sprawy! Pilnuj swego nosa! - rzekł, unosząc nogę do kopnięcia.

www.orkan-mojecice.pun.pl www.4skme.pun.pl www.trudnesprawy.pun.pl www.uzumakinarutogame.pun.pl www.zgierz.pun.pl