Ty tworzysz historię świata Gothic...
Po wojnie, pracownia Constantino zawaliła się, budynek został zrównany z ziemią, zaś właściciel dobytku został zabity podczas oblężenia Khorinis. Po odgruzowaniu starej chaty alchemika, przysłużyła sie kuźni kupca Lorenzo.
Nową pracownię otworzył były czeladnik Constatino - Gared. Znajduje się ona w nowo powstałym budynku, w miejscu gdzie był niegdyś skonfiskowany magazyn kupca Matteo. Jest to masywny, dwupiętrowy dom. Na parterze znajduje się sporej wielkości pracownia alchemiczna, oraz male biuro. W pracowni, na sznurkach wiszą uschnięte zioła różnej, maści, a na półkach stoją przeróżne flakony z miksturami. Zawsze na wszelki wypadek, trzyma blisko stanowiska kilka antidotów o zróżnicowanej sile. Na piętrze, znajduje się sypialnia Mistrza Gareda. Sypialnia alchemika wygląda, jakby zywcem wyniesioną chatę asasyna z Varantu. Do zasłonięcia okien, Gared używa jedwabnych, zasłon w kolorze pustynnego piasku. Podłoga wyłożona jest potężnymi płytami z piaskowca, takimi jakich używało się niegdyś do budowy pustynnych świątyń. Nad łożem Mistrza, rozłożony jest baldachim, koloru ciemnogranatowego. Koło owego łóżka stoją dwie menażerki z pamiątkami rodzinnymi. Najwyższe piętro jest w zasadzie szklarnią dla rzadszych oraz tych pospolitych ziół. Nigdy Gared nie wpuszcza tutaj nikogo poza czeladnikiem, którego jednak w tym momencie nie posiada.
Dom posiada również piwnicę, do której nie zagląda nikt. Jest owiana tajemnicą i dobrze ukryta. Może coś skrywa?
Offline
Zawiadomiłem straż, powiedziałem im wszystko co wydarzyło się w tamtym miejscu, z mamroczeniem więźnia włącznie. Mam nadzieję, iż w ciemności oraz z założonym kapturem nie zostałem poznany przez napastników którzy uszli z życiem, inaczej miałbym nie lada problemy w tym mieście. Zmierzam w kierunku kuźni ze spuszczoną głową, przygnębiony tym co się stało. Kto by pomyślał, iż tak to się rozegra... Zastanawia mnie cały czas, co ranny chciał mi uświadomić, mówiąc o kociole Gareda. Nagle doznałem olśnienia. Postanowiłem zmienić kierunek marszu. po kilku chwilach, stałem pod pracownią alchemiczną, rozglądając się, czy aby przypadkiem nie znajdę tutaj jakiegoś śladu... ( Cały czas rozglądam się w koło, gdyż zdaję sobie sprawę że mogę być śledzony )
Offline
O tej porze pracowania alchemiczna jest zamknięta. Nikt Cie nie śledził, zaś Ty stoisz przed zamkniętymi drzwiami. Księżyc świeci jasno, toteż ulice wydają sie być bardziej przytulne niż zwykle. Wieje chłodny, lekki wiatr. Kilku strażników prowadzi do garnizonu dwóch mężczyzn, których oszczędziłeś w magazynie. Właśnie uświadomiłeś, sobie, jak wielkie łupy ze skrzyń i z ciał pokonanych straciłeś. Szczególnie tą rzecz, którą miał przynieść Ruen. Ciekawe co to było?
Offline
Wychodząc od Bospera z listą w ręku od razu zmierzałem w stronę Kotła Gareda. Gdy stanąłem przed pracownią od razu zacząłem szukać myśliwego o imieniu Loan. Z początku stałem tylko obserwując, ale potem zacząłem chodzić w kółko rozglądając się za łucznikiem. Nie wiem jak on wygląda więc sądzę, że rozpoznam go po dość osobliwym ubraniu każdego myśliwego, albo zielarza. Tymczasem zerkam na listę towarów, którą mamy zebrać. Ciekawe ile monet dostanę za to zlecenie - pomyślałem dosyć pazernie, ale co tam.
Offline
LISTA RZECZY POTRZEBNYCH NA PRZYJĘCIE URODZINOWE PANICZA GULIVERTA
DZICZYZNA:
- 10 połaci mięsa dzika (około 5 dzików)
- 10 połaci mięsa jelenia (około 2-3 jelenie)
GRZYBY:
- 50 x Mięso Kopacza
INNE:
- 30 x mięso chrząszcza
ROŚLINY:
15 x korzeń leczniczy
10 x rdest polny
1 x szczaw królewski
DODATKOWO ZAPŁACIMY ZA KAŻDĄ PORCJĘ MIĘSA CIENIOSTWORA OKOŁO 250 SZ OD POŁACI.
W końcu zaczepił Cię wysoki mężczyzna w ciemnobrązowym płaszczu z dużym plecakiem i Rozpruwaczem na plecach.
- Ty musisz być tym myśliwym, który mnie wspomoże w tej wyprawie? - po chwili odezwał się nieznajomy dodając szeroki uśmiech.
Offline
Gdy ujrzałem Loana to stwierdziłem, że na prawdę zna się na swoim fachu.
- Owszem. Witaj Loanie, jestem Marcus i pomogę Ci pozbierać wszystko czego żądasz - odpowiedziałem uśmiechając się i podając rękę do myśliwego. Posiada Rozpruwacz czyli jest na prawdę dobry. Wydaje się bardzo miły i wygląda na otwartego i ogarniętego człowieka.
Offline
- Świetnie! Ponoć co nieco wiesz o polowaniu. Ale nie pytaj skąd to wiem, to moja mała tajemnica! - roześmiał się życzliwie myśliwy. Obok plecaka przymocował kołczan wypełniony po brzegi strzałami.
- Nie chcę się wtrącać w Twoje metody Marcusie, ale te kilka strzał...hm pięć to nie za mało na polowanie? - spytał w obawie Loan. Jako myśliwy nie jednokrotnie wyruszał na podobne polowania, więc wiedział ile mniej - więcej potrzeba Ci będzie amunicji.
- Spokojnie, nie będę niczego żądał. Jestem Twoim partnerem, a nie szefem. - dodał po chwili uśmiechając się po raz kolejny.
Offline
Spojrzałem na tego człowieka pełen podziwu. Spodobał mi się jego charakter więc sądzę, że nie będę miał problemu z dogadaniem się podczas polowania jak i wędrówki w stronę lasu.
- Tajemnica? Nie wnikam - również się roześmiałem i to na prawdę szczerym śmiechem. Spojrzałem na swój kołczan i lekko pochmurniałem, bo brakuje w nim wielu strzał, a przecież Loan miał ich tak dużo! Nie mogłem robić z siebie idioty więc od razu powiedziałem:
- Niestety dopiero wróciłem z... polowania można tak to ująć i nie miałem czasu wrócić do mojego domu dlatego mam tylko pięć strzał. Wiem, że ta ilość nie powala, ale niestety nic nie poradzę, a jeśli pozwolisz to wejdziemy jeszcze do Bospera. Mam nadzieję, że szybko się dogadamy. Co do zadania to dokąd się udajemy? - spytałem trochę speszony, bo nigdy nie pytałem nikogo gdzie mamy iść na polowanie. Zawsze polowałem sam i nie wiedziałem jak to jest dzielić się z kimś zwierzyną.
Offline
Luen położył rękę na Twoim ramieniu i spojrzał na Ciebie z politowaniem. - Jesteś jeszcze młodym chłopakiem. - powiedział po chwili. - Gdy byłem w Twoim wieku, raz zapomniałem nawet własnego łuku. Mało mnie te wilki nie zabiły! - powiedział szeroko się uśmiechając. Wskazał palcem na małą skrzynię stojącą przed ścianą budynku. Podał Ci srebrny klucz. - Masz, weź resztę strzał. Sponsoruje mnie Bosper. W końcu to on wysyła nas na polowanie dla jakiegoś szlacheckiego moczymordy. - powiedział Luen, po raz kolejny wybuchając śmiechem. - Nic więcej nie bierz. Czekam za bramą, klucz zawieś tam na haczyku, Gared go potem zabierze. - dodał z powagą. W skrzyni jest 26 strzał, 300 złotych monet i złoty amulet.
Offline
Ostrożnie, aby się nie przewrócić, powędrowałem w stronę Pracowni Alchemicznej, do Gareda, spytać się go, czy nie widział gdzieś Maga Ognia Fazira. Gdy wszedłem do jego pracowni przywitałem się i spytałem:
- Drogi Garedzie! Nie widziałeś gdzieś przypadkiem Maga Ognia Fazira? Jest mi bardzo potrzebny, chcę go prosić o eskortę do klasztoru.
Ostatnio edytowany przez Thaemen (2014-03-05 20:06:50)
Offline
Gregor
- Kim żeś jest chłopcze, że pytasz mnie o tego człowieka? Fazir? Nie mam pojęcia gdzie jest ten skurwiel. Oby jak najdalej stąd. I jak najgłębiej pod ziemią - rzekł wyraźnie oburzony alchemik - Chcesz coś kupić? Jeśli tak, dobijmy interesu. Choć, gdy patrze na ciebie, wątpię by było cię na to stać. A o maga, zapytaj w karczmie. Tam go znają, to lekarz pijaków - rzekł z drwiną w głosie Gared. Widać, iż wyraźnie nie przepada on za Fazirem. Cóż, nie pozostaje nic innego, jak poszukać w porcie, prawda?
Offline
- Nie zamierzam nic kupić - odpowiadam mu z pogardą. Brak szacunku do największych sług Innosa! - krzyczę w myślach. Ostrożnie wychodzę z pracowni i ruszam do portu, być może tam go znajdę, chociaż wątpię w to, żeby Mag Ognia zapuszczał się do portu!
Offline