The Gothic Life: New Beginning

Ty tworzysz historię świata Gothic...

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Moda

#1 2014-06-15 16:04:57

 Mistrz Gry IV

Marcus

Zarejestrowany: 2014-06-13
Posty: 5
Punktów :   

Ewakuacja

Nagle podczas Waszej rozmowy usłyszeliście wszyscy huk, po którym wszystko zniknęło w pyle. Cała Wasza czwórka zaczęła kaszleć oraz dusić się pod wpływem trujących substancji zawartych w powietrzu. O dziwo wpłynęło to nawet na Marcusa, który nie powinien odczuwać trucizn, a jednak leży teraz ledwo łapiąc oddech u stóp Cannina, który również traci równowagę. Arathorn, który już i tak był niezauważalny w półmroku znikł teraz nawet nie pozostawiając po sobie żadnego dźwięku, a Lariss szuka najszybszej drogi ucieczki. Sala treningowa zaczęła się trząść, a ściany powoli tracą swoją siłę przez co kruszą się i zaczynają pękać. Z sufitu lecą kamienie pomieszane z piaskiem i ziemią co nie poprawia to Waszej sytuacji. Wydaje wam się, że to już koniec, ponieważ zewsząd dobiegały trzaski zapadającej się podziemnej fortecy, ale nagle słyszycie krzyk Arathorna - Tu jesteście! - Po czym chwilę później ujrzeliście oślepiające światło, którego błysk trwał niespełna kilka sekund. Sufit zaczął powoli pękać i tworzyć coraz to większe skalne "pajęczyny" gdy nagle runął w kierunku wiadomym i gdy już mieliście zakończyc swój żywot nagle znaleźliście się w miejscu cichym, dużym oraz... bezpiecznym. Ujrzeliście nad głowami gwiazdy pomieszane z koronami drzew i pochodnię, która tliła się przed zabudowaną jaskinią. Jest to jaskinia Marcusa. Cannin leży nieprzytomny, a gdy chcieliście znaleźć Arathorna jego nie było. Nie wiecie czy zdołał uciec z wami, czy teleportował się w inne miejsce, czy leży teraz pogrzebany pod ruinami swojej organizacji.

Offline

 

#2 2014-06-15 16:35:48

Lariss

Obywatel

Zarejestrowany: 2014-02-01
Posty: 97
Punktów :   

Re: Ewakuacja

-Co to było do kurwy nędzy?-Wysapałem, rozmasowując obolałą głowę, zapewne potraktowaną dość solidnym kawałkiem stropu. Drugą ręką przebiegłem po ciele w poszukiwaniu ewentualnych obrażeń. Ból w klatce piersiowej, pewnie poobijane żebra. Reszta kości cała. Rozglądając się za towarzyszami dostrzegłem tylko Cannina leżącego bez ruchu obok mnie i tego blondyna o kulach, dreptającego w kierunku jaskini. Po Arathornie nie było śladu. Czy to udało mu się uciec w inne bezpieczne miejsce, czy też został pod zwałami kamieni, niegdyś będących jego kryjówką. Odetchnąłem tylko z ulgą, gdy wyczułem u Cannina puls, a dostrzegłwszy ruch w gęstwninie nieopodal, zarzuciłem jego ciało na plecy i pośpiesznie skierowałem do jaskini. Dość niezgrabnie idąc ze sporych rozmiarów balastem na plecach, W końcu znalazłem się w środku. Rozglądając się uważnie, położyłem wątłe ciało na jakiejś stercie skór i zwróciłem się do kulawego opartego o ścianę jaskini.
-Ty, jak ci tam... Marcus. Co to za miejsce?- Rzuciłem do nowopoznanego, wciąż wątpliwie zerkając w stronę ściany lasu. Ruch w gęstwinie się powtórzył. I znowu.


"Dobrze, że wojna jest tak straszna. Inaczej ludzie mogliby ją polubić..."

Offline

 

#3 2014-06-15 16:52:57

 Marcus

Główny Administrator

2297868
Skąd: Poznań
Zarejestrowany: 2014-02-01
Posty: 56
Punktów :   

Re: Ewakuacja

Otworzyłem drzwi Canninowi i bodajże... Larissowi oraz pokazałem mu gdzie ma położyć rannego. Czuję mocny ból głowy i cholerne mrowienie, które zdaje się być niczym fatum/zrządzenie losu. Zamyśliłem się nad tym co się tak właściwie stało? Grzmot, pył, błysk i nagle jesteśmy tutaj. Co jak co, ale właśnie to, że jesteśmy tutaj zasługujemy tylko i wyłącznie Arathornowi, który przybiegł z pomocą. Z zamyśleń wyciągnął mnie mężczyzna.
- Lariss, czyż nie? A więc znajdujemy się w moim domu, o ile można nazwać to w ogóle domem. Może nie jest to kilkupiętrowy pałac w górnym mieście, ale mam do tego miejsca sentyment. Wiem, wiem dziewiętnastolatek z zamiłowaniem do spania w jaskini, ale nie ruszają mnie żadne dogryzki od strony innych ludzi. Co tak zerkasz w stronę lasu? Widzisz tam coś? - Spytałem podchodząc do drzwi, które zamknąłem, a następnie zakluczyłem małym kluczykiem. Spojrzałem na Cannina, który wciąż leżał nieprzytomny i po chwili wpadłem na pewien pomysł.
- Zaraz wracam! - krzyknąłem do Larissa, a następnie pobiegłem do miejsca w którym rośnie ziele lecznicze. Na szczęście znajduje się ono kilkanaście metrów od mojej jaskini także bieg nawet na oślep nie przysporzył mi problemu. Wróciłem do domu, znowu zamykając drzwi na zamek i podszedłem do prowizorycznego stojaka na ekwipunek i wśród strzał, grotów, kijków wygrzebałem małą miseczkę i moździerz. Rozbiłem zioło na miazgę, a następnie dolałem wody mieszając szybko i energicznie, aż mikstura nabrała zielonkawego koloru. Skończywszy mieszanie uklęknąłem przy Canninie i wlałem mu małą zawartość płynu do ust.


Lubię noc, kiedy za ścianą powiek moja wyobraźnia walczy z marzeniami. Rozumiesz...
Taka bezkrwawa bitwa. Bez ciężko rannych ofiar..

Offline

 

#4 2014-06-15 17:05:04

 Mistrz Gry IV

Marcus

Zarejestrowany: 2014-06-13
Posty: 5
Punktów :   

Re: Ewakuacja

***MARCUS***



Mikstura, którą podałeś Canninowi doprowadziła go do kaszlu, która o dziwo... Zadziałała!! Cannin otworzył lekko oczy, po czym wydał z siebie cichy jęk.

***LARISS***



Szmery, które zauważyłeś podczas gdy Marcus wprowadzał Cię do jaskini wcale nie ucichły i zdają się krążyć gdzieś nieopodal

Offline

 

#5 2014-06-15 19:15:56

 Cannin

Kreator Treści

Call me!
Zarejestrowany: 2014-02-01
Posty: 95
Punktów :   

Re: Ewakuacja

Ocknąłem kaszląc i dusząc się co nie jest dobrą pobudką. Uchyliłem lekko oczy. Rozmazany obraz zaczął nabierać konturów, kolorów i ostrości. Zerwałem się z krzykiem do pozycji siedzącej tylko po to by zaraz opaść na ziemię. Czułem się strasznie słabo. Wplecy gniotła mnie pochwa, w której spoczywał miecz. Rozejrzałem się dookoła. Byłem w jaskini, a teraz dopiero dostrzegłem dwie znajome mi twarze. Lariss i Marcus. Wypuściłem głośno powietrze.
Co się kurwa stało? Gdzie... gdzie do cholery jesteśmy? Gdzie Arathorn?- słabym głosem wyrzuciłem z siebie potok pytań. Słabość ogarnęła moje ciało, więc zamilkłem na dłuższą chwilę. Podniosłem się tym razem spokojnie i oparłem się plecami o ścianę. Uniosłem lewą dłoń na, której spoczywał pierścień znaleziony w krypcie. Był dalej na miejscu czego nie można było powiedzieć o mięsie z palca wskazującego i środkowego. Gdzie nie gdzie dało się dostrzec biel kości. Dalsza część ręki była mocno poszarpana i z paru szram wystawał tłuszcz i trochę mięsa. Jeszcze nie odczuwałem bólu, ale wiedziałem, że za parę minut będzie on nie do zniesienia.
Co jest do cholery? Wsadziłem tę rękę smokowi w paszczę?- pytałem sam się z przerażeniem. Druga ręka wyglądała na całą- tak jak reszta ciała.
Jak mniemam nie mamy czegoś na uśmierzenie bólu?- spytałem oglądając ranną dłoń. Starałem się uśmiechnąć jednak takie widok na to nie pozwalał, więc pewnie uśmiech wyglądaj bardziej makabrycznie niż serdecznie.

Ostatnio edytowany przez Cannin (2014-06-15 19:16:43)


Kill the king and take his crown

Offline

 

#6 2014-06-16 15:55:27

Lariss

Obywatel

Zarejestrowany: 2014-02-01
Posty: 97
Punktów :   

Re: Ewakuacja

Na pytanie Cannina, moja ręka powędrowała do torby, ale zamiast znaleść tam niemal zawsze obecną starkę, dłoń natrafiła tylko na pustą przestrzeń. Ze smutną miną pokręciłem przecząco głową. Drogocenny napój pozostał zakopany głęboko pod ruinami azylu Arathorna.
-Nie łam się, zaraz coś znajdę.-Odparłem szybko, widząc ból malujący się na jego twarzy. -Marcus, nie masz tu jakichś bandaży? Czegokolwiek?-Spytałem z nadzieją, ale sądząc po jego minie, na takie luksusy nie było tu miejsca. Z rezygnacją podszedłem do drzwi i wyjrzałem przez szparę w framudze. Stworzenie kręcące się dotąd w gęstwinie, ani myślało opuścić to miejsce. Wygrzebałem z torby dwa bełty i doprowadziłem kuszę za równo moją, jak i tą piracką do stanu używalności.
-Marcus, bądź łaskaw nastawić palce Canninowi. Ja zobaczę co za skurwysyństwo się kręci po krzakach i trochę się rozejrzę.-Rzuciwszy na odchodne otworzyłem drzwi i pewnym krokiem przekroczyłem próg "domu" Marcusa uważnie mierząc kuszą po krzakach.


"Dobrze, że wojna jest tak straszna. Inaczej ludzie mogliby ją polubić..."

Offline

 

#7 2014-06-17 17:11:40

 Marcus

Główny Administrator

2297868
Skąd: Poznań
Zarejestrowany: 2014-02-01
Posty: 56
Punktów :   

Re: Ewakuacja

- Kurwa... Zawsze jak coś jest potrzebne to tego nie mam. Niestety nie przewidziałem tego, że znajdzie się u mnie człowiek ręką przypominającą origami. Oczywiście bez urazy Canninie - Odparłem jednym wdechem. Patrząc na Larissa wychodzącego z mojego mieszkania zastanawiam się co on tam usłyszał. Wnet zabrałem się za poszukiwanie jakichkolwiek czystych rzeczy, którymi mógłbym owinąć rękę przyjaciela.
Prześcieradło nie, płachta została w mauzoleum, może zajrzę do skrzyni? - spytałem w myślach, a raczej już to zrobiłem. Znalazłem tylko poszarpaną pościel, ale... czystą. Zacząłem rozdzierać ją na paski wielkości kilka centymetrów większej niż rana Cannina, do tego złamałem jeszcze moją miotłę (kompletnie nie mogę sobie przypomnieć co ona u mnie robi) na pół, ponieważ chciałem posłużyć się tym jako rodzaj usztywnienia ręki, która może być złamana. Pochyliłem się nad leżącym poszkodowanym i poprosiłem, żeby się nie ruszał i może bolec. Nigdy nie opatrywałem nikogo ani niczego dlatego boję się, że coś mu uszkodzę. Z trudem zabieram się do opatrywania rany Cannina. Polałem ją wodą w celu odkażenia rany i zaczynam owijać powoli nie naruszając tkanki rany kolegi.


Lubię noc, kiedy za ścianą powiek moja wyobraźnia walczy z marzeniami. Rozumiesz...
Taka bezkrwawa bitwa. Bez ciężko rannych ofiar..

Offline

 

#8 2014-06-17 17:20:05

 Mistrz Gry IV

Marcus

Zarejestrowany: 2014-06-13
Posty: 5
Punktów :   

Re: Ewakuacja

***LARISS***



Wychodząc z "domu" Marcusa czujesz na sobie spojrzenie stworzenia, którego wcześniej zauważyłeś oraz jesteś lekko zdekoncentrowany z powodu lekkiego szoku, które doznałeś podczas teleportacji. Bestia zdaje się jakby nagle przestała się ruszać. Czyżby wyczuła Twoje kroki? A może boi się, że sama zginie, albo czyha na chociażby jeden błąd, który wykorzysta, żeby Cię dopaść? Tak czy siak dalej postanawiasz iść w kierunku tym, który obrałeś. Dodatkowo gdy spojrzysz w górę zobaczysz kłębiące się chmury, które zapowiadają potężną ulewę.

***MARCUS I CANNIN***



Marcusowi z trudem udało się opatrzyć Canninowi rękę, ale ból zaczyna powoli przychodzić i nie zdaje się, żeby tak prędko ustał. Lepiej to opatrzyć u profesjonalisty. Cannin czuje się trochę lepiej w kwestii bólu głowy. Powoli czujecie coraz mocniejszy wiatr, który jest spowodowany przeciągiem od niezamkniętych drzwi wejściowych.

Offline

 

#9 2014-06-24 15:49:18

Lariss

Obywatel

Zarejestrowany: 2014-02-01
Posty: 97
Punktów :   

Re: Ewakuacja

-No dalej skurwielu, pokaż no się!-Warknąłem, choć prawdopodobieństwo, że to bydle zrozumie moje słowa było znikome. Przykucnąłem na jednym kolanie i powoli podniosłem z ziemi nieduży, wielkości zaciśniętej pięści kamień. Wycelowałem i cisnąłem go w miejsce, gdzie ostatni raz poruszyło się to "coś". Zamarłem, a po moim ciele przebiegł zimny dreszcz. Co to może do kurwy nędzy być? Może Arathorn? Nie, na cholerę by tam się chował!? Cokolwiek to jest, ma to stąd wypierdalać. Uspokoiłem się i przygotowałem kuszę do strzału, opierając uprzednio drugą o kant buta, by tej również szybko dobyć i oddać z niej strzał. Wstrzymałem oddech, rozglądając się niespokojnie na boki. Cokolwiek to było, ucichło, ale nadal tu jest. Obserwuje mnie. Czeka.


"Dobrze, że wojna jest tak straszna. Inaczej ludzie mogliby ją polubić..."

Offline

 

#10 2014-06-25 01:15:29

 Cannin

Kreator Treści

Call me!
Zarejestrowany: 2014-02-01
Posty: 95
Punktów :   

Re: Ewakuacja

Syknąłem głośno kiedy Marcus zaczął opatrywać moją rozszarpaną dłoń. Ból robił się coraz bardziej nieznośny. Drugą ręką zdjąłem pochwę z pleców i położyłem ją obok siebie. Rozejrzałem się tym razem nieco dokładniej po jaskini, w której siedziałem wraz z towarzyszami. Ot zwykła jaskinia jednak urządzona dość przytulnie. Mieszkanie myśliwego, a że Lariss jak ja jest również przyjezdnym to zapewne musi być to "dom" Marcusa.
-Nie masz może jakiegoś wina czy czegoś w tym guście?- zapytałem przez zaciśnięte zęby. Ból był na prawdę coraz trudniejszy do wytrzymania. Głowa przestała mnie już w ogóle boleć za to ręka robiła się coraz bardziej uciążliwa. Dostrzegłem Larissa gotującego się do strzału za drzwiami jaskini. Podniosłem się z trudnością, na nogach jak z waty.
-Cholera... zawołaj go! Nie mam zamiaru za chwilę wybiegać żeby ratować go przed watahą cieniostworów albo wargów!- powiedziałem opierając się o skałę służącą za ścianę domu Marcusa.
-Niech tu wraca i zamyka drzwi! Cokolwiek tam jest nie wlezie niezauważone! Musimy pomyśleć co dalej do kurwy nędzy!


Kill the king and take his crown

Offline

 

#11 2014-06-25 01:25:00

 Marcus

Główny Administrator

2297868
Skąd: Poznań
Zarejestrowany: 2014-02-01
Posty: 56
Punktów :   

Re: Ewakuacja

- Muszę Cię zmartwić Canninie, ale niestety nie posiadam żadnych trunków w spiżarce. Ledwo wiążę koniec z końcem, a przecież za "coś" żyć muszę - odpowiedziałem zmartwionym głosem. Głupio mi było mówić o swoich finansach komuś kogo poznałem zaledwie kilkanaście godzin temu, a co dopiero nie móc go czymś poczęstować poza starym chlebem oraz kawałkiem sera. Spojrzałem na gotowy opatrunek i uśmiechnąłem się. Wreszcie Mi coś wyszło od tych cholernych kilku dni! Gdy Cannin wstał, wydzierając się, złapałem go, gdyż był bliski upadku z powodu braku równowagi po urazie.
- Poczekaj zawołam go, a Ty tu leż i się nie ruszaj! - Wykrzyknąłem do towarzysza, co zamiast brzmieć groźnie zabrzmiało pewnie komicznie. No cóż... Położyłem Cannina i mimowolnie wybiegłem z "domu" w pogoni za Larissem. Mam nadzieję, że ten stwór nie jest groźny, albo to może zwykła sarna. W sumie to jestem głodny, a nie mam nic do jedzenia. Cholera...


Lubię noc, kiedy za ścianą powiek moja wyobraźnia walczy z marzeniami. Rozumiesz...
Taka bezkrwawa bitwa. Bez ciężko rannych ofiar..

Offline

 

#12 2014-06-25 01:30:39

 Mistrz Gry IV

Marcus

Zarejestrowany: 2014-06-13
Posty: 5
Punktów :   

Re: Ewakuacja

***LARISS***



Mierzysz z kuszy naokoło, a Bestii nadal nie widzisz ani nie słyszysz. Kamień, który rzuciłeś w kierunku ostatniego szelestu potwora odbił się o drzewo co wskazywało na to, że TEGO już tam nie ma. Słyszysz krzyki w "domu" Marcusa i nie wiesz czym są spowodowane. Ale zaraz... Słyszysz, że ktoś biegnie w Twoim kierunku i w tym samym momencie dobiegł Cię dźwięk szeleszczących zarośli ze strony przeciwnej od Jaskini Twojego towarzysza. Jeden z dźwięków to jest odgłos człowieka, drugi jest to ruch Bestii...

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB 1.2.23
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.mklserv.pun.pl www.ikariam-gamma.pun.pl www.polskiziomserwer.pun.pl www.musa2010.pun.pl www.pokemon-nowageneracja.pun.pl